Czarna komedia, zaskakująco lekka i sympatyczna. Mamy tutaj konserwatywne małżeństwo, które odkrywa, że jest w stanie załatać swą dziurę budżetową... mordując zamożnych uczestników grupowych orgii.
"Eating Raoul" to autorski projekt Paula Bartela, który zagrał jedną z głównych ról, napisał scenariusz (wraz z Richardem Blackburnem) i stanął za kamerą. Wspólnie z Mary Woronov tworzą na ekranie duet wdzięczny i odpowiednio ekscentryczny. Znajdziemy tutaj sporo groteski i makabry, choć, jak na dzisiejsze standardy, film należy uznać za raczej dosyć "grzeczny". Ekranowe morderstwa dokonywane są za pomocą... patelni i konsekwentnie pozostają bezkrwawe, co mnie osobiście odrobinę zasmuciło. Najsłabszy jest niestety finał, pozostawiający widza z uczuciem niedosytu, następujący wówczas, gdy większość tego typu makabresek z reguły się zaczyna. Niespełna półtorej godziny mija jednak szybko i w przyjemnej atmosferze. Salw śmiechu wprawdzie "Eating Raoul" u mnie nie wzbudziło, ale jest tu przynajmniej kilka zabawnych sytuacji. Dla miłośników czarnego humoru, w niekoniecznie dosadnej formie.